- No dobrze, jeśli mam o tym komuś powiedzieć, to chyba tylko tobie.

Image

- No dobrze, jeśli mam o tym komuś powiedzieć, to chyba tylko tobie.

- Isabello! Co się z tobą dzieje? Zwykle jesteś taka bystra, a teraz udajesz, że nie wiesz, o co chodzi.

- Jak pana znalazł? - Był zainteresowany tartakiem, zadzwonił i spytał o mnie. - A nie o Reksa Buchanana? Przecież to on jest prezesem zarządu, czy jak tam teraz nazywacie dyrektora. - Baldwinowi powiedzieli, że to ja prowadzę firmę. Rex jest właściwie na emeryturze, a Derrick nie ma nic do gadania. - Mimo wszystko jest synem Reksa. - T. John zagryzł dolną wargę. - Więc nie przeszło panu nawet przez myśl, że to może być Brig? - To nie był Brig. - Jasne. - T. John zebrał zdjęcia, wyprostował się i uśmiechnął do Cassidy. Patrzył na nich jak na łgarzy. Żując gumę, skierował się do drzwi. - Może chcą państwo jedno? Mam tego dużo w biurze. - Wręczył Cassidy zdjęcie Marshalla Baldwina, na którym stał na skalistym zboczu, mrużąc oczy w słońcu. - Wiem, że są państwo zmęczeni. To był cholernie ciężki tydzień. Jeżeli będziecie mi mogli powiedzieć coś więcej o Marshallu Baldwinie, to będę wdzięczny. Chase wstał z trudem. - A jeśli pan dowie się czegoś o mojej matce, to proszę o telefon. Wilson cmoknął. - To też jest dziwne, nie sądzi pan? Wygląda na to, że zapadła się pod ziemię. A może pan wie, gdzie ona jest? Chase mocno zacisnął zęby. - Znajdź ją, Wilson. - Staram się - powiedział zastępca szeryfa z zimnym uśmiechem na twarzy. - Robię, co mogę. 19 Co wiesz o Baldwinie? - spytała stanowczo Cassidy następnego ranka, gdy Chase wszedł do kuchni. W nocy nie chciał z nią rozmawiać. Zostawił ją w gabinecie i poszedł do swojej sypialni, ale ona nie miała zamiaru po raz kolejny dać się spławić. Na stole leżał otwarty „Times”. Obok artykułu Billa Laszlo znajdowało się zdjęcie Marshalla Baldwina. - Byłaś przy rozmowie. Słyszałaś, co mówiłem. - Chase spojrzał na gazetę i wykrzywił się. - Sępy już krążą. - Bill wykonuje swoją pracę. - Racja. To gówniany sposób zarabiania na życie. - Ja też to robię. Nie zwrócił uwagi na to, co powiedziała. Wspierając się na kuli, nalał sobie kawy do filiżanki i poszukał słomki. - Słyszałam, co powiedziałeś zastępcy szeryfa. A teraz chcę usłyszeć prawdę. - Myślisz, że kłamałem? Boże, Cassidy, daj spokój. - Nie tylko ja tak myślę. Wilson też jest tego pewien. On to wie. Może i mówi jak wieśniak, co przed chwilą spadł z wozu z sianem, ale jest sprytny. Sprytny, pracowity i nieugięty. Chodzą plotki, że chce zostać szeryfem po Floydzie Doddsie. Potrzebuje tylko dobrej reklamy. Właśnie takiej. - Ja mu jej nie dam. - Odstawił kawę i chciał wyjść z kuchni, ale Cassidy zagrodziła mu drogę. Wysunęła podbródek. Wyprostowała plecy i spojrzała na niego wyzywająco. - Odsuń się, Cass. Drżała w środku, ale próbowała zapanować nad emocjami. Bądź zawodowcem. Nie angażuj się. Zachowaj dystans i obiektywnie spójrz na sytuację. Bez emocji. Jakbyś była na wizji i relacjonowała wydarzenia. Ale to było niemożliwe. Gdy coś miało związek z Chase’em, dostawała niemal skrętu kiszek z przejęcia. - Słuchaj, Chase. Jeżeli mamy zacząć od początku, musimy mówić sobie prawdę. - Tak jak ty to robiłaś wobec mnie. - Starałam się... - Jak cholera. - Chciał się prześlizgnąć obok niej, ale Cassidy się nie ruszyła. Pierś wznosiła mu się i opadała, a skóra poczerwieniała z wściekłości. - A poza tym ja nigdy nie powiedziałem ani słowa o zaczynaniu od nowa. Raczej zgodziłem się mieszkać z tobą pod jednym dachem, dopóki mnie nie zostawisz w spokoju. Zgodziłem się spróbować jeszcze raz. Bez zobowiązań. Bez obietnic. - Ale nie uda nam się, jeśli nie będziesz szczery. - To dotyczy dwóch stron, Cassidy. - Co masz na... - Wiem, że prowadzisz własne dochodzenie. Dzwonisz, zbierasz informacje o pożarze sprzed siedemnastu lat, o śmierci Angie. O nagłym zniknięciu Briga. - Wycedził przez zęby imię brata, jakby się nim brzydził. Nozdrza drżały mu z wściekłości. - Nie udawaj takiej niewinnej. Wiem, dlaczego chcesz wyjaśnić tę cholerną sprawę. Miałabyś bombowy materiał. Poczuła się tak, jakby dostała od niego w twarz. - Nigdy...
który w tym samym czasie starał się jak najszybciej opowiedzieć jej
porwano, że dziś nie miałaby szans go rozpoznać, chyba tylko przez
szkolenia F-gazowe

chwili dłoń kobiety szybko niczym wąż poderwała się w górę i Pavon

pana poznać.
arbuzowymi perfumami?
przygnębieniem. A więc nie wygrali. Mieli tylko dwadzieścia punktów. Usłyszała jednak, jak
you perfumy damskie

On nie był już częścią jej życia.

powiedzieć, ale nie chciał się mieszać w tę sprawę. Próbował odwrócić od niej wzrok, lecz
pierś - czytała mu powieść gotycką. Muskał jej podbródek kwiatkiem, póki nie odsunęła jego
zignoruje list i ukryje go gdzieś pod kluczem. A jeśli zechce chronić swojego
Kim jest Niki de Saint Phalle?

Read more Comments